2015-12-14

Hongu 紅谷 Czerwona Dolina

Każdy ma jakieś guilty pleasures. Niektórzy pierwszego dnia zjadają cały kalendarz adwentowy, niektórzy mieli dokończyć rozdział, a dokańczają ostatni tom trylogii, jeszcze inni przy każdym kominiarzu chwytają za guzik, jednocześnie twierdząc, że wcale nie są przesądni.
Moje nałogi... Ech, lista długa jak książka telefoniczna. Jeden z tych nałogów jest jednak cokolwiek zaskakujący. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że nie cierpię chodzić na zakupy - z wyjątkiem targowisk i kupowania przysmaków, oczywiście. W sklepach odzieżowych się zwyczajnie nudzę, przy butach szlag mnie trafia, bo mam nietypowy rozmiar stopy, a w sklepach muzyczno-filmowych cierpię na oczopląs i unikam ich jak ognia, zwłaszcza w okolicach wypłaty. A jednak jest jeden sklep, pardon, sieć sklepów, do której wchodzę przy każdej nadarzającej się okazji. Są to sklepy yunnańskiej marki wyrobów skórzanych Hongu, w których mogłabym zniknąć na długie godziny.
No dobra, przesadziłam. Ale mogę wejść tam na kwadrans i wyjść zachwycona, a to rzadko spotykane.
Firma powstała w 2002 roku w Kunmingu, ale legenda firmowa głosi, że przodkowie właściciela od 600 lat zajmowali się garbarstwem w Lijiangu. Marka szturmem zdobyła rynek: już w 2012 roku mieli ponad 1500 placówek, oferujących wyłącznie ich produkty, a potem... przestali liczyć. Robią torby, torebki, piterki dla panów, portfele wszelkiej maści, paski i inne akcesoria skórzane. Część klasyczna, część współczesna, a część - inspirowana Chinami. Na przykład chińską porcelaną:
ale również kaligrafią czy wzorami ludowymi.
Wchodzę do ich sklepu i ucztuję: przymierzam, wdzięczę się przed lustrem, podziwiam piękne wykonanie... ZB pyta, którą mi kupić, ja zerkam na cenę, stwierdzam, że może jednak żadną, odpowiadam, że jeszcze się zastanowię, a panie ekspedientki mnie żegnają głębokim ukłonem, choć nigdy tam nic nie kupuję.
Kupiłam raz, w prezencie dla Mamy. U Niej się taka torebka nie zmarnuje :)
A tu ich strona internetowa, sami zerknijcie na te cuda!

6 komentarzy:

  1. Doskonale Cie rozumiem, tez nie znosze zakupow ciuchowych. Jak juz musze to wchodze do sklepu i od razu ide do koloru, ktory mnie interesuje, innych ciuchow nie ogladam:-) Torebki to wyjatek, wchodze do kazdego sklepu, ale ogladam tylko ze skory naturalnej i tylko takie kupuje. Warunek- musza miec ponadczasowy fason. Teraz np. jest modny styl boho i fredzle. Tego bym za nic nie kupila:-)
    Drugie zboczenie to sklepy z akcesoriami kuchennymi.
    Wiecej grzechow nie pamietam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to w tym sklepie by Ci się spodobało - dużo klasyki, sama skóra dobrej jakości i odrobina chińskiego klimatu :)
      Ja poza tymi torebkami choruję już tylko na książki; objawy choroby są zdecydowanie poważniejsze i uszczuplają wolne miejsce w naszym maleńkim mieszkanku...

      Usuń
    2. O ksiazkach to juz nawet nie pisze, bo samych kulinarnych mam ponad 500, ze o innych nie wspomne. Zajmuja kazda przestrzen w mieszkaniu. U mnie jak w bibliotece:-)
      Jak mi sie uda jeszcze raz pojechac do Chin to z pewnoscia trafie na ten sklep, jesli jest ich tak duzo, nawet przez przypadek, bo zagranica tez ogladam sklepy z torebkami.
      Zapomnialam dodac, ze nie interesuja mnie firmy, ktorych podrobki mozna znalezc na bazarach, jakies Korsy, czy Vuitony, bo nie dosc, ze placi sie za sama marke, to zakladajac, ze mialabym oryginal to i tak czulabym sie jakbym paradowala z bazarowa podroba. Ja nie odrozniam oryginalow, wiec kazdy z zalozenia ma dla mnie podrobke. Wole jakas nieznana, lokalna firme, ktorej towar mi sie podoba i jest dobrej jakosci. Ostatnio przywiozlam z Serbii cudna torebke lokalnej firmy z Nowego Sadu, ktora sprzedaje sie tylko w Serbii.
      Sorry, ze sie tak rozpisuje, ale o kulinariach i torebkach moge bez konca:-)

      Usuń
    3. Ja też preferuję lokalne wyroby i małe firmy (choć dla niektórych dużych robię wyjątek, jeśli są naprawdę rewelacyjne), choćby dlatego, że ciekawi mnie historia tych rzeczy i powstania samej firmy. Inna rzecz, że w Chinach pojęcie małej, lokalnej firmy ma zupełnie inną skalę niż w Europie :D

      Usuń
  2. Zakupów odzieżowych nie znoszę od dawna, a co gorsza z czasem przybywa mi powodów. Kiedyś po prostu mnie to nudziło, teraz coraz częściej zdarza się , że idę do sklepu z wizją konkretnej rzeczy i okazuje się, że nigdzie jej nie ma. Choć chodzi mi o coś prostego i uniwersalnego, co teoretycznie powinno być wszędzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja to mam wrażenie, że rzeczy uniwersalnych to się już w ogóle nie produkuje...

      Usuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.