2013-09-14

Sezon na ciastka księżycowe rozpoczęty! 月餅季節開始嘍!

Z okazji zbliżającego się Święta Środka Jesieni (w tym roku 19.09), wszyscy wszystkim ślą życzenia. Tfu, wróć, nie życzenia, a ciastka księżycowe. O samych yunnańskich ciasteczkach jeszcze napiszę, bo to, co mówi na ten temat wikipedia, nawet anglojęzyczna, to zdecydowanie za mało i nieprawda. Tymczasem pokażę Wam skalę zjawiska; to są stragany rozłożone przy jednej, niedużej zresztą, ulicy, na przestrzeni, bo ja wiem, kilkuset metrów.
Takich straganów jest wszędzie pełno. Nie sprzedają nic poza ciastkami księżycowymi.
My ciasteczek nie kupujemy. Te, które dają nam krewni, wręczamy znajomym. Te, które dają ZB uczniowie, wędrują do rodziny. Sobie zostawiamy kilka sztuk wytwarzanych przez te firmy, których produkty nam naprawdę smakują, w tych smakach, które w ogóle są akceptowalne.

7 komentarzy:

  1. Jak ja bym chciała by w Polsce były takie stragany. Pewnie bym przez nie przytyła, trudno -.-
    Zastanawia mnie tylko jak smakują takie ciastka księżycowe?:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Każde inaczej. To jakby zapytać jak smakuje kanapka :) Jest tyle typów, tyle połączeń smaków, że naprawdę ciężko odpowiedzieć...

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy15/9/13 19:41

    No i stało się. Zjadłam swoje pierwsze ciastko w tym roku w wersji najbardziej tradycyjnej, przynajmniej tutaj w HK, czyli z nasion lotosu z żółtkiem w środku. Akurat żółtko smakuje obrzydliwie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy15/9/13 19:45

    No i stało się. Zjadłam swoje pierwsze ciastko w tym roku w wersji najbardziej tradycyjnej, przynajmniej tutaj w HK, czyli z nasion lotosu z żółtkiem w środku. Akurat żółtko smakuje obrzydliwie.

    OdpowiedzUsuń
  5. też nie znoszę tego połączenia. Ale są inne hongkongijskie bardzo popularne - tzw. 5 orzechów/nasion 五仁, spróbuj koniecznie, słodkie i smakują trochę jak ciasteczka korzenne...

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy16/9/13 22:47

    Ja to najbardziej lubię takie "nowości" typu ciasko księżycowe z zielonej herbaty albo lodowe. Hagen dazn są przepyszne, ale to jest bardziej produkt marketingowy niż tradycyjne chińskie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja bym pewnie zawsze próbowała, ale od lat jestem ofiarą tutejszych przyjaciół i uczniów, którzy z całą serdecznością obdarowują mnie kilogramami ciastek. Po dodaniu tych, które otrzymuje mój mąż, mamy zastawioną całą podłogę w salonie. Więc po prostu nie zdarza nam się kupować żadnych nowinek - żywimy się prezentami ;)

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.