2013-08-20

荷葉雞 kurczak w liściach lotosu

Zawsze na targach dziwiła mnie obecność nieświeżych kurczaków. Tak nieświeżych, że aż zielonych:
Oczywiście zgadliście. Zieleń to nic innego, jak chlorofil liści lotosu. Kurczak w całości, zabejcowany rozmaicie, jest nimi obkładany i gotowany na parze; liście dają lekki ziołowy posmak i ten dość ohydny kolor.
Spotkałam dwie szkoły przyrządzania kurczaka w liściach lotosu. Akurat ta tylko gotowana na parze przypadła mi do gustu mniej niż druga, o bardziej zdecydowanym smaku. Ten pierwszy kurczak jest zazwyczaj jadany na zimno, z ostrymi dipami, więc mdły smak nie przeszkadza. Ja jednak wolę mięso, które już nie potrzebuje sosów i innych dodatków. Dlatego wolę przyrządzać w sposób bardziej czasochłonny, ale dający wyrazistszy smak.

Składniki:
*kurczak, cały albo na przykład udka
*tyle liści lotosu, by wystarczyło do obłożenia kurczaka
*bejca: pieprz syczuański lub zwykły z solą i alkoholem, odrobina sosu sojowego
*przyprawy: anyż gwiaździsty, pieprz syczuański, sól, szklanka rosołu bądź trochę wegety z czosnkiem i imbirem plus wszystko, co Ci wpadnie do głowy.

Wykonanie:
1) Kurczaka umyć, przekroić na dwie części, zabejcować.
2) Osuszyć (niby można ręcznikiem papierowym, ale ja po prostu odkapuję) i obsmażyć na złoto.
3) Wsadzić do gara, najlepiej kamionkowego, ale gęsiarka też ujdzie, z przyprawami i gotować tak długo, aż zacznie pachnieć tym wszystkim - czyli zwykle do momentu, kiedy rosół się wygotuje.
4) Wyjąć z gara, obłożyć liśćmi lotosu i gotować na parze aż do momentu, w którym będzie mięciusieńki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.