2011-12-17

kawa o smaku...

Yunnan jest cudowny z wielu względów. Mniejszości etniczne, leniwe tempo życia, dużo zieleni, góry, rzeki, smaczne żarcie, mili ludzie - do wyboru do koloru. Jest jednak też cudowny dlatego, że produkuje się tu na dużą skalę kawę (95% chińskiej kawy rośnie w Yunnanie). Całe południe Yunnanu, z wilgotnym i ciepłym klimatem, gdzie ludzie nigdy nie widzieli na własne oczy śniegu, nadaje się do uprawy kawy idealnie. Odkryli to już francuscy mnisi, którzy pod koniec XIX wieku zapoczątkowali uprawę yunnańskiej kawy w pobliżu miasteczka Binchuan 宾川. Plantacje rozwijały się szybko, toteż w latach '50 XX wieku w Yunnanie było już około 4000 hektarów upraw kawowych. Potem jednak z racji zawirowań historycznych o kawie niemal zapomniano. Dopiero pod koniec lat '80 XX wieku, z racji nawiązania przez rząd yunnański współpracy z firmą Nestle, produkcja kawy nabrała rozmachu. Ale tak naprawdę szaleństwo zaczęło się w 2010 roku, kiedy to rząd chiński podał rękę Starbucksowi. Padły wielkie słowa o tym, jak to będą wszyscy pomagać farmerom, dbać o wysokie standardy krzewów kawowych i troszczyć się o środowisko. Faktycznie, powstało centrum pomocy dla farmerów w Pu'er, mieście słynnym dotąd głównie z herbaty. Starbucks zainwestował w agronomów i speców od poprawiania jakości kawy tudzież tworzenia odmian, których nie imają się szkodniki i choroby. Rząd natomiast inwestuje w poprawę jakości gleby i w kawową edukację yunnańskich rolników, bo mają plany powiększenia powierzchni upraw kawowych. Nie dziwota zresztą - mają idealne warunki klimatyczne: dobra gleba, odpowiednia wysokość nad poziomem morza, dużo słońca... To sprawia, że kawa yunnańska jest mocna, ale nie gorzka, pachnąca, nie bardzo kwaśna...
Dzięki yunnańskiej kawie miłośnicy tego boskiego napoju nie są w Chinach skazani na jakieś Nescafe bądź sprzedawane za bajońskie sumy kawy importowane. Takoż i ja po wypiciu do ostatniej kropli kawy wietnamskiej (Ca Phe Viet Nam, wróć do mnie! chlip!) przerzuciłam się na kawę yunnańską, którą mielę ósmym cudem świata, czyli blenderem.
I byłabym zamieściła taki wpis zupełnie bez puenty, gdyby nie to, że Chińczycy zaskoczyli mnie jak zima drogowców: stworzyli
kawę o smaku czarnej herbaty i o smaku zielonej herbaty...
Firma Fuliyang ma w ofercie jeszcze normalne kawy, oczywiście, ale te dwie mnie po prostu oczarowały :D

2 komentarze:

  1. JA CHCCEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE! BLAGAM!!!!
    (a poza tym, znow uogolniasz... myslisz, ze jak u siebie kupujesz xiamenkie sardynki, to gdzie indziej sie da yunnanska kawe? phi!)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie uogolniam, zgodnie z przepisami we wszystkich sklepach Starbucksa powinno byc mozna kupic yunnanska kawe, za cene kilkukrotnie nizsza od cen kaw importowanych. W Xiamenie JEST sklep Starbucksa, wiec yunnanska kawa powinna tam byc :P Dobrze, przywioze, ale ostrzegam, ze ta smakowa to rozpuszczalna trzy w jednym :P

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.