2016-08-21

Moich pierwszych siedem prac

Jestem ostatnio taka zajoasiowana, że nie wiem, co słychać w internetach. Sprawdzam znaczy się fejsa i pocztę, obejrzę przysypiając jakiś serial i tyle. Ale tej gratki nie mogłam przepuścić! Przypomnieć sobie moich pierwszych siedem sposobów zarabiania pieniędzy!!! Cudne ćwiczenie dla pamięci :D Dzięki, Skylar!

#myfirst7jobs

1) Moją pierwszą pracą było dawanie korków z polskiego i matematyki. Niestety, praca ta była zazwyczaj wolontariatem, choć znaleźli się i przyzwoici koledzy/koleżanki, którzy w zamian za wlewanie oleju do głów przynajmniej zaprosili mnie na jakieś ciacho czy coś. Większość uważała za mój psi obowiązek pomaganie im, a dobrego słowa o mnie za plecami nie rzekli. Ta praca nauczyła mnie, że za pracę należy wymagać opłat - nawet jeśli się ją lubi - ponieważ inaczej inni sobie jej nie szanują.

2) Pierwsze pieniądze zarobiłam pakując drożdże winne w proszku. Za wypłatę kupiłam sobie na targu w Kielcach dżinsowe wiązane sandałki na wysokim obcasie, które służyły mi prawie dwadzieścia lat. :)

3) Po maturze pojechałam na kilka dni ze znajomym gitarzystą na jakieś targi roślin doniczkowych czy czegoś takiego do Pszczyny. Robiłam za wokalistkę i konferansjerkę. Zarobiłam niewiele, ale za to dostałam gratis kilka kwiatków doniczkowych ;)

4) Na studiach śpiewałam za pieniądze od pierwszego roku. Bezpłatnie nie śpiewałam, bo potrzebowałam sobie dorobić - na pierwszym roku Rodzice nie śmierdzieli groszem, a mnie po opłaceniu miejsca w pokoju na stancji i biletu miesięcznego zostawało tak niewiele, że na cokolwiek poza tanim jedzeniem musiałam sobie dorobić.

5) Przez całe studia ciężko pracowałam, żeby mieć dobre oceny. Zapłatą było stypendium naukowe. Za nie kupiłam sobie rower, dzięki któremu mogłam później przyoszczędzić na bilecie miesięcznym :D

6) Jako wolontariuszka uwielbiałam pracować w bibliotekach. Przytrafiły mi się dwie: ta na muzykologii oraz parę lat później ta w Instytucie Konfucjusza. Na zawsze pozostanie to praca moich marzeń :)

7) Na Tajwanie zarobiłam raz jako... tańcząca modelka z Europy na otwarciu jakiegoś domu wczasowego czy innego hotelu :D

Podsumowując: miałam zakręconą młodość i rzucałam się na dziwaczne prace jak w największą przygodę - dzięki temu mam co wspominać. Będę kiedyś z rozrzewnieniem opowiadać o tym wszystkim Joasi :)

9 komentarzy:

  1. Tańcząca modelka z Europy bije całą resztę na głowę! Kujawiaczek czy polonez? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby było śmiesznie - tańcząca czirlidersko-południowoamerykańskie wygibasy :D

      Usuń
  2. Czyli dobrze śpiewasz i do tego tańczysz! :) Super! :D
    Prześledziłam swoją ścieżkę. Może po prostu orientaliści nie mogą być "normalni"? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie. Tańczyć nie umiem wcale. Ale organizatorzy nie mieli wielkiego wyboru, więc musieli mnie zaakceptować ;) W drugim punkcie masz za to stuprocentową rację: orientaliści nie mogą być normalni :D

      Usuń
  3. Korki z matematyki w średniej szkole dla dzieci rodziców powracających ze wschodu na Dolny Śląsk do dziś wspominam z rozrzewnieniem, ratowały wygłodzonych uczniów mieszkających w internacie, a i w razie draki udawało się nimi przekupić wychowawców internatowych.
    Dawne, wywołujące uśmiech czasy. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też jestem zapracowana ostatnio. Najpierw praca, później małe dziecko na głowie, podrastający nastolatek, obiad i nawet nie mam czasu na internety. Twoje wpisy czytam z doskoku i jeszcze będę się cofać, bo nie wszystko przeczytane.
    Korków z matematyki nie zaliczam do pracy, bo forsy z tego nie było. Nawet ciastka:-) Taka przysługa koleżeńska.
    Dorywczo na Targach Poznańskich jako hostessa. Również na promocjach w... sklepach mięsnych. Najlepsze z tego jest to, że w tamtym czasie byłam wegetarianką:-) I jeszcze w liceum przy obieraniu cebuli, którą wysyłano gdzieś do Niemiec.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne wspomnienia! To w ogóle ciekawy pomysł na pogrzebanie w przeszłości, właśnie się uśmiecham pod nosem na wspomnienie moich pierwszych siedmiu prac (tańczyć się nie zdarzyło) ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moje 7 prac, omine te najbardziej typowe, bo dorywczych fuch imam sie od dziecka w zasadzie. Ale te najbardziej przypalowe dla mnie i jednocześnie niespecjalnie przewidywalne z punktu widzenia któregokolwiek z moich wykształcen.. ;P

    1. Pracowałam kiedyś z geologiem. Nosiłam w te i na zad jeden z jego instrumentów pomiarowych i czytałam wyniki w stopach itd, następnie odkrzykiwalam mu il wyszło. Do pracy potrzebne mi były mocne nogi i na podstawie naocznych oględzin do pracy zostałam przyjęta. To była moja pierwsza fucha w "nowym kraju". Pan szef był dwuznaczny i nigdy nie kumalam do końca wszystkich jego uwag, wiec udawałam ze nie rozumiem.

    2. Dogsitting.

    3. W liceum smażyłam naleśniki w ramach promocji patelni Tefala :D

    4. Sprzedawałam kapelusze w jedno lato. Byłam tragiczna w tym.

    5. W liceum prowadziłam karaoke. Raz. Widownia była bardzo skora do występów, wiec ja nie musiałam śpiewać ani jednej piosenki.

    6. Sprzedawałam miejsca reklamowe w gazecie, do której jednocześnie pisywałam. Dochód ze sprzedaży był kilkanaście razy większy niz z artukulow.

    7. Sprzedawałam performance o ludziach lasu po przedszkolach w całej Polsce. Przez telefon :D

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.